Od wielu lat superwizuję szkolne placówki i wspomagam nauczycieli w pracy. Uważam, że obecnie nie ma dobrych rozwiązań w szkołach. Nauczyciele często przez specyfikę organizacji placówki nie są w stanie dobrze wdrożyć dziecka niepełnosprawnego do szkoły i klasy. Nie ma na to czasu i wykwalifikowanych nauczycieli.
Klasy są przeludnione i za dużo jest w nich integrowanych dzieci. Przepisy oświatowe zezwalają na pięcioro dzieci w integracji i jednego do nich nauczyciela. Nauczyciel wspomagający, bo tak go nazywamy, ma trudne zadanie w klasie. Przy tak dużej liczbie uczniów w jednym zespole nie jest w stanie dobrze poprowadzić wspomagania. Oczywiście, dużo również zależy od tego, jaki rodzaj zaburzenia mają uczniowie. Wystarczy jednak jedno–dwoje dzieci w zaburzeniu zachowania i rozkładamy ręce.
Poradnie Psychologiczno-Pedagogiczne dają zalecenia do integracji, nie uświadamiając sobie, czy dziecko na pewno się do niej nadaje. Nie każde bowiem z nich powinno iść do klasy w szkole masowej, bo nie każde jest do tego przygotowane. Niestety, bardzo rzadko placówki przedszkolne mają możliwość lub wiedzę, jak przygotować podopiecznych do dalszych etapów edukacji. Często nie ma współpracy wcześniejszej, nie znajdujemy czasu, aby uczeń oswoił się z nową placówką. Również rodzice bardzo naciskają na takie zalecenie, nie rozumiejąc, że nie zawsze wyjdzie to dziecku na dobre.
POLECAMY
Czynniki utrudniające integrację
Jednym z ważnych czynników, które według mnie od razu dyskwalifikują z integracji, są zachowania trudne, takie jak agresja i autoagresja oraz brak kontroli poleceniowej. Jeśli dziecko krzyczy na lekcjach, uderza inne, niszczy ich mienie, to trudno takiego ucznia uczyć. Niedopuszczalne jest zachowanie, które zagraża innym osobom w klasie i temu dziecku. Klasa integracyjna nie ma przestrzeni na zmianę tak poważnych zachowań i może je jeszcze nasilić. Niestety, bardzo nad tym ubolewam, ale w szkole nie ma analityków zachowania i osób, które mogłyby się skupić na jednym uczniu i nad jego zachowaniami. Najczęściej, gdy dziecko w czasie wymagań zaczyna krzyczeć i wychodzić z miejsca, to dla „ świętego spokoju”, żeby innym nie przeszkadzało, ustępujemy. To nie doprowadza do zmiany zachowania, a wręcz je wzmacnia. W tej sytuacji nie ma dobrego rozwiązania, bo jeśli nauczyciel zechce jednak trwać przy wymaganiu, to poprowadzenie zajęć dla całej klasy może stać się niemożliwe. Brak współpracy dziecka z dorosłymi poważnie ogranicza jego możliwości i utrudnia edukację.
Kolejnym deficytem, który może zaważyć na przyjęciu do klasy integracyjnej, jest brak podporządkowania się regułom szkolnym i uczenia się grupowego. Szkoła jest miejscem, gdzie głównie realizuje się edukację przez nauczanie zbiorowe. Bardzo mało przestrzeni zostaje w niej na nauczanie indywidualne. Duża liczba powtórzeń, rozbijanie umiejętności na mniejsze kroki nie jest możliwa w strukturze szkolnej.
Szkoła jest miejscem relacji społecznych, to tutaj tworzą się pierwsze przyjaźnie, zabawy społeczne i wiele innych ważnych kompetencji społecznych. Najwięcej deficytów społecznych ma uczeń ze spektrum autyzmu i należy poważnie się zastanowić, czy przebywanie w środowisku szkolnym przyniesie mu korzyści czy nie. Żadna placówka szkolna czy to publiczna, czy prywatna nie zaspokoi wszystkich potrzeb np. ucznia z autyzmem. Należy brać pod uwagę również inne jego ograniczenia. Jeśli nasz uczeń ma ograniczoną komunikację, nie umie zgłaszać swoich potrzeb i nie naśladuje innych i nie odpowiada na ich inicjowanie relacji, to po pewnym czasie naturalnie zostanie odizolowany od rówieśników. Rówieśnik jest osobą bardzo czułą na inność i w młodym wieku nie umie sobie z tym poradzić, dlatego sposobem na taką sytuację jest odejście lub unikanie. Dzieci szybko zauważą, że kolega inaczej się zachowuje, że nie umie bawić się w najprostsze zabawy i jego zachowanie może stworzyć negatywny wizerunek. Może też być druga strona medalu, kiedy uczeń jest zainteresowany rówieśnikiem, chce podjąć próby kontaktu, ale rówieśnicy nie reagują na jego próby nawiązania relacji. I w tym momencie integracja nie przyniesie korzyści.
Uczeń w szkole musi być samodzielny, nawet pierwszoklasista. Dzieci w klasie bardzo szybko muszą przystosować się do samodzielnej pracy, gdzie nauczyciel daje im karty pracy i one same je wypełniają. Oczywiście tłumaczy, jak to zrobić, ale nie jest w stanie być jednocześnie przy każdym. Uczeń musi pracować po cichu i czekać, aż nauczyciel do niego podejdzie. Jeśli nasze dziecko nie umie czekać i samo pracować nad zadaniem wyznaczonym przez nauczyciela, to bardzo utrudni się jego uczenie. W klasie jest bardzo dużo sytuacji, w których niezbędna jest samodzielność, a większość uczniów potrafi się do tej formy pracy dostosować. Uczeń, który tego nie umie, nie będzie miał szybkiego tempa nauki i nie będzie nadążał za tokiem lekcji.
Miałam już możliwość uczenia w klasie samodzielnej pracy przy kartach pracy. Było to bardzo trudne zadanie, bo uczeń był uzależniony od podpowiedzi i wymagał skupienia całej uwagi na sobie W sytuacji, gdy nauczyciel odchodził od niego, rozpraszał się, przerzucał kartki i robił inne rzeczy, których nie powinien robić. Uczenie tej umiejętności w klasie, gdy trwa lekcja, jest dość trudne, angażuje nauczyciela tylko do tego dziecka i przeszkadza w prowadzeniu lekcji. Dlatego warto uczyć tych umiejętności już w przedszkolu.
Szkoła to szybkie tempo uczenia. Nie ma tu miejsca na wielokrotne powtarzanie czy czekanie, aż uczeń doskonale opanuje daną umiejętność. Jeśli uczeń nie potrafi generalizować bodźców i reakcji, to jego tempo uczenia będzie bardzo wolne. Jeśli uczymy go pojęć na jednym, dwóch przykładach, to dziecko prawidłowo się rozwijające samo przeniesie te pojęcia na podobne przedmioty czy czynności. Jeśli nauczyciel uczył je np. pojęcia dom, pokazując kilka przykładów domów, to jeśli potem pojawi się w książce inne zdjęcie domu, to dziecko wie, że to też jest dom. W szkole bardzo trudno jest indywidualnie podejść do problemu braku generalizacji. Generalizacja pomaga w samoistnym uczeniu się przez naturalne uczenie ze środowiska.
Szkoła a nagradzanie. Podstawowym narzędziem pracy nauczyciela jest system wzmocnień. Dziecko z deficytami musi na początku swojej drogi edukacyjnej mieć dużo wzmocnień o rozkładzie regularnym. Jest to często konieczne, ale gdy uczeń przychodzi do szkoły, może to być też dużym utrudnieniem. W szkole nauczyciele nie są przygotowani na tak intensywne wzmacnianie i nie mają też takich możliwości. W klasie nauczyciel skupia się na grupie i wzmacnia sporadycznie. Odwiedzając szkoły, widzę duży problem w warsztacie pracy nauczyciela. Nie każdy z nich ma przeświadczenie, że system motywacyjny jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania dziecka. To powoduje, że uczeń integrowany może nie utrzymać prawidłowych zachowań przy rzadkim wzmacnianiu. Idąc do szkoły, powinien on być już przygotowany na wzmocnienia naturalnie płynące z otoczenia, takie jak pochwała, czasem ocena czy inne wzmocnienia odpowiednie do wieku. Brak tej umiejętności może spowodować dużo trudności. Uczeń, który jest uzależniony od wielu wzmocnień, może przestać nabywać nowe umiejętności, a w szkole nie ma zwyczaju nagradzania np. wzmocnieniami biologicznymi czy konkretami, jak zabawki czy gadżety.
Co wyróżniałoby naszego ucznia, ale w sposób negatywny.
Dzieci z deficytami, szczególnie z autyzmem, potrzebują setek, a nawet tysięcy prób. I jest to ważne w początkowym etapie drogi edukacyjno-terapeutycznej. Z czasem powinno się od tego odchodzić, jeśli chcemy, aby nasz uczeń uczestniczył w mniej ustrukturyzowanym środowisku, czyli w szkole. Dzieci powinny przyswajać umiejętności po kilku powtórzeniach. I wówczas tempo uczenia będzie adekwatne do wprowadzania nowych umiejętności na lekcjach. Jeśli tego nie umie, to rodzica czeka mozolna praca w domu, aby wielokrotnie ćwiczyć zadania wprowadzane na lekcji. W pewnym momencie rodzice nie nadążą z programem i wszyscy będą sfrustrowani. Dziecko, które nie daje rady opanować w szybkim tempie nowych umiejętności oraz rodzice, którzy nie mają już cierpliwości do ciągłego ćwiczenia tego samego. W rozmowach z rodzicami na pierwszy plan wysuwa się zmęczenie i zdenerwowanie. Ciągle słyszę, że mają dość odrabiania lekcji z córką czy synem, ponieważ i tak według nich efekty są małe. Poza tym muszą się też zajmować innymi sprawami dnia codziennego. Zdarza się, że przy odrabianiu lekcji dziecko zaczyna się źle zachowywać, pojawią się odmowy itp. Nie sprzyja to dobrej atmosferze domowej.
Ważne jest też, aby nasz uczeń zapamiętał to, czego jest uczony. Co z tego, że dziś zna tabliczkę mnożenia do pięciu, kiedy za kilka dni znowu trzeba go tego uczyć. Niedobrze jest, gdy nasz uczeń nie utrzymuje nabytych umiejętności. Cała edukacja bazuje bowiem na tzw. piramidzie, czyli na opanowanych umiejętnościach powstają kolejne. Żeby np. dodawać czy odejmować, dziecko musi wcześniej poznać cyfry, a następnie pojęcie liczby. Jeśli dziecko wie, ile to jest pięć, jeden itp., to wtedy można wprowadzić dodawanie czy odejmowanie. Zapominanie poznanych już umiejętności poważnie ograniczy możliwości uczenia się i robienia postępów przez ucznia.
Dzieci z deficytami uczą się lepiej i szybciej w zaprojektowanym i uporządkowanym środowisku. Trudno jednak od szkoły wymagać takich struktur. Często nawet nie można tego w ten sposób zorganizować. Typowy uczeń uczy się przez naturalne konsekwencje i nowe umiejętności pojawiają się również bez specjalnego uczenia czy planowania. Uczeń uczy się nowych pojęć przez generalizację, czyli bez treningu. W szkole pojawia się bardzo dużo pojęć i nauczyciel nie jest w stanie wyjaśniać każdego polecenia, ponieważ zakłada, że większość uczniów je zna, np. gdy wydaje polecenie „skreśl”, „pomaluj na czerwono”, „schowaj zeszyty” itp. Gdy uczeń z deficytem reakcji słuchacza nie rozumie oczywistych pojęć, to uczenie go innych umiejętności jest utrudnione.
Elastyczność jest ważną umiejętnością, potrzebną w mniej zaplanowanym środowisku. Szkoła niesie za sobą dużo sytuacji niezapowiedzianych, np. nagłe zastępstwo, zmiana lekcji na inną czy apel, który przerywa lekcje. Nauczyciele prowadzą lekcje bardzo zindywidualizowane. Jeden na początku sprawdza obecności, a drugi być może nie. I wtedy, jeśli uczeń nie potrafi się przystosować, pojawiają się zachowania zakłócające, takie jak krzyk, płacz i wymuszanie, aby wrócić do poprzednich sytuacji. Jeśli nauczyciel dostosuje się do oczekiwań ucznia, to wzmocni jego zachowania, które z czasem mogą się nasilać. Umiejętność akceptowania zmian jest ważna w przygotowaniu do integracji i należy jej uczyć jeszcze w przedszkolu.
Czas wolny w szkole to często trudny moment dla nauczycieli i uczniów. Najwyraźniej widać to w czasie przerw. Uczniowie mogą się wtedy relaksować, odpoczywać od nauki w różnorodny sposób. Najczęściej biegają po korytarzu, rozmawiają, czytają lub grają. To jest czas na integrację i na budowanie relacji społecznych. Uczniowie integrowani, w szczególności ze spektrum autyzmu, mają dużą trudność w organizacji czasu wolnego. Ten problem jest mi często zgłaszany na superwizjach zarówno przez nauczycieli, jak i przez rodziców. Przerwa to czas bez organizacji i nauczyciel przy dużej liczbie dzieci nie ma możliwości przewidzieć różnych zachowań i interweniować w każdej sytuacji. Uczeń powinien na tym etapie umieć zająć się sobą w sposób akceptowany społecznie. Najtrudniejsze zachowania pojawiają się w czasie tzw. nudy i braku pomysłu na siebie. Nauczyciel będąc tego świadomy powinien nauczyć swojego podopiecznego umiejętności spędzania przerw.
Bycie samodzielnym nie dotyczy tylko przerw, ale też zajęć na lekcjach. Nauczyciel nie może być ciągle przy danym uczniu, gdy wydaje polecenia do grupy. Dzieci same wypełniają karty pracy i nauczyciel tylko czasem zagląda do ucznia, czy właściwie wykonuje zadania. Brak stania nauczyciela obok ucznia może powodować stymulacje, przerywanie zajęć, przeszkadzanie dzieciom ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Nawet w klasie integracyjnej nauczyciel wspomagający musi zajmować się kilkoma uczniami i nie jest w stanie być przy jednym non stop. Brak samodzielności na lekcjach hamuje proces uczenia się. Samodzielność jest umiejętnością niezbędną na tym etapie drogi dziecka. Uczeń posyłany do szkoły musi zadbać o swoje podstawowe potrzeby, jak czystość czy toaleta oraz posiłki. Zdarzają się uczniowie tak uzależnieni od podpowiedzi, że mimo iż są głodni, nie wyciągną śniadania z tornistra. I będą cały czas bez jedzenia. Pracowałam z uczniem, który mimo że był chłopcem z zespołem Aspergera, nie potrafił zadbać o siebie bez inicjatywy osoby dorosłej. Kiedyś szedł na wycieczkę z klasą i wpadł mu kamyk do buta i nie wyjął go, bo nie wiedział, że może wyłamać się z grupy, stanąć i wyjąć kamyk. Wrócił do domu z pokaleczoną nogą. W innych okolicznościach nie napił się wody, która był w plecaku, ponieważ nie wiedział, kiedy ma to zrobić. Nauczyciele wiedzieli o jego problemach z brakiem inicjowania, ale nie zawsze byli czujni i pamiętali o tym, by przypomnieć mu o jego potrzebach.
Zadbanie o swoje potrzeby fizjologiczne jest niezbędne, gdy uczeń ma iść do szkoły. Musi samodzielnie załatwiać się oraz umieć wszystkie czynności samoobsługowe, takie jak korzystanie z toalety, mycie rąk itp. Nasz uczeń powinien również jeść estetycznie i sam. Brak umiejętności ładnego jedzenia może spowodować niechęć rówieśników do niego. Również wybiórczość pokarmowa utrudnia przebywanie w szkole, gdzie nie może korzystać z posiłków szkolnych. Wspólne jedzenie przy stole to kolejna szansa na integrację. Dzieci siedzą obok siebie, rozmawiają, wymieniają się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami.
Nauczyciel nie jest w stanie skupić się w szkole nad wszystkimi trudnościami każdego dziecka, dlatego musimy naszego ucznia przygotować na tyle, aby mógł funkcjonować samodzielnie z małym wsparciem nauczyciela wspomagającego i prowadzącego.
Bycie w szkolnej integracji zobowiązuje, aby nasz uczeń był już w dużej mierze samodzielny, miał dobrze rozwiniętą komunikację i współpracował z nauczycielami. Inaczej nauczycielowi będzie trudno skupić się na sferze edukacyjnej, ponieważ praca nad zachowaniami może zająć całą jego przestrzeń. Wówczas nie będzie czasu na edukację tzw. szkolną.
Przedszkola terapeutyczne powinny świadomie przygotować ucznia do przejścia do szkoły z klasami integracyjnymi. Z tą myślą powstało Niebieskie Przedszkole w Gdańsku, które ma przygotowywać dzieci do przejścia do przedszkoli masowych lub do szkół z integracją. Dziecko musi odnosić z integracji korzyści edukacyjne albo społeczne, a najlepiej z obu aspektów jednocześnie. Jeśli jednak ich nie osiąga, to znaczy, że klasa integracyjna w szkole masowej nie jest obecnie dla niego dobrym rozwiązaniem. Stopuje jego postępy i wiąże się z frustracją. Nieetyczne jest przebywanie dziecka z NI lub z autyzmem w grupie rówieśniczej, gdy nie było czasu lub możliwości przygotowania go do bycia w szkole z typowo rozwijającym się uczniem.