Z punktu widzenia rodzica, który od ponad 20 lat całą życiową energię wkłada w zaspokojenie potrzeb dziecka z niepełnosprawnością, widzi progres oraz zdaje sobie sprawę, że w takich przypadkach terapia w szerokim tego słowa znaczeniu nigdy się nie kończy – sytuacja wygląda źle.
POLECAMY
Przypadek Piotra
Syn ma 23 lata, orzeczenie o niepełnosprawności w stopniu znacznym, diagnozę autyzmu oraz niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym. Jest całkowicie zależny od osób drugich. Obecnie uczy się w ostatniej klasie szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy. Prawo nie przewiduje dla niego możliwości dalszego kształcenia. Za rok osiągnie wiek (24 lata), będący granicą, po której nie ma już dostępu ani do edukacji, ani praktycznie do żadnych innych form rehabilitacji, specjalistycznej opieki, w takim stopniu jak gwarantowała to szkoła.
Syn kończy szkołę niepubliczną, prowadzoną przez Fundację Pomocy Ludziom Niepełnosprawnym. Uczy się w niej od 8. roku życia. Jest emocjonalnie związany z tym miejscem. Na pewno miał wiele szczęścia, że trafił na placówkę z indywidualnym podejściem do ucznia, realizowanym nie tylko deklaratywnie – „na papierze”. W szkole oraz na wielu terapiach, zajęciach, z których korzystał przez ponad 20 lat, jego rozwój ogromnie poszedł do przodu. Jako dziecko był całkowicie zamknięty w sobie, nie chciał się komunikować, uczestniczyć w zabawach. Około 10. roku życia otworzył się i było już tylko lepiej. Dzięki sprzyjającemu środowisku – dobrym specjalistom (terapeuci, psychiatra, nauczyciele), aktywności rodziny – radziliśmy sobie z regresami.
Syn zdobył wiele umiejętności zarówno przydatnych w życiu, jak i satysfakcjonujących jego samego. Przy samoobsłudze wymaga tylko doraźnej kontroli, np. sprawdzenia, czy ubrał...
Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Terapia Specjalna"
- Dostęp do wszystkich artykułów w wersji online
- ...i wiele więcej!