Zaczęłam z większą uważnością patrzeć na „wysyłane” na terapię SI dzieci, szczególnie przedszkolne. Dużo do myślenia dała mi też rozmowa z jedną z niań (która przyprowadzała dziecko na terapię). Otóż była ona emerytowaną nauczycielką przedszkola i wspominała, jak kiedyś dzieci spędzały czas w przedszkolu. Przyznam, że było mi to bliskie, miałam podobne wspomnienia ze swojego przedszkola. Żadnych książek/zeszytów ćwiczeń do uzupełniania, szlaczki poznałam dopiero w szkole, za to mnóstwo czasu spędzałam na przedszkolnym placu zabaw (ścięte drzewo jako równoważnia, wbite w ziemię opony jako element toru przeszkód, drabinki do zwisów i przewrotów, górka do zjeżdżania na hulajnogach/sankach, skrzynia z piłkami, ringiem, nie wspominając o łopatkach, wiaderkach i foremkach; huśtawki i karuzele były na każdym przedszkolnym placu zabaw).
Co jeszcze pamiętam z przedszkola? Że zajęcia zaczynały się od krótkiej gimnastyki i na pewno były tam ćwiczenia oddechowe oraz ćwiczenia szyi: skłony na boki: tik – tak, w przód i w tył: bim, bam. Były chyba codziennie, skoro do dziś to pamiętam, a minęło już… bardzo wiele lat!
Co jeszcze robiliśmy? Bardzo dużo prac plastycznych: wydzieranki, wyklejanki, zdrapywanki (pierwszy dzień: rysowanie świeczką, drugi dzień: pokrywanie prac farbą, trzeci dzień: zdrapywanie wzorów), przyklejanki (ryż, kasze), malowanie, wycinanie z gazetek („Miś”, „Świerszczyk”) i wiele innych. Teraz wiem, że to było przygotowywanie ręki do pisania. Po takim przedszkolu szlaczki w szkole nie sprawiały już problemu. Nikt nie wysyłał pięcioletnich dzieci na terapię ręki, bo nie lubią rysować/nie mieszczą się w liniach. Tak, tak, obecnie sporo takich maluchów trafia od razu na terapię SI. A przecież przygotowanie do pisania nie może zaczynać się od szlaczków. Dzieci zbyt mało bawią się piłkami, nie trenują dużej motoryki. Są wożone na treningi, a nie wychodzą pobawić się na podwórko. Nie mają okazji wziąć odpowiedzialności za siebie (uważałam na trzepaku,...
Za dużo terapii, za mało relacji
Kilka lat temu, na (pierwszej chyba) Konferencji Integracji Sensorycznej w Warszawie jednym z prelegentów był fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski. Trochę ze zdziwieniem słuchałam, jak mówił o tym, że w Polsce nadużywa się… terapii SI. Wtedy nie do końca się z nim zgadzałam, jednak jego słowa rezonowały i zostały ze mną do dziś. Zachęcam do wspólnego pochylenia się nad tym tematem.