Czy zastanawialiście się kiedyś, co najszybciej wpływa na zmianę postawy/ nastawienia/emocji dziecka? Co może zadziałać i przynieść efekt prawie od razu? Co zrobić, by zestresowane, wystraszone czy zmęczone dziecko było gotowe do interakcji, zabawy i współpracy? Od stymulacji którego zmysłu warto rozpocząć terapię?
Autor: Krystyna Jacków-Sowa
Fizjoterapeutka, pedagożka, terapeutka SI, BI, ekspertka promocji zdrowia i edukacji zdrowotnej, mentorka rodzicielska.
W gabinecie spotykają się: dziecko, rodzic i terapeuta. Na kogo mam największy wpływ? Oczywiście na siebie. Praca z dzieckiem zaczyna się więc od dorosłego/terapeuty, a w domu – od rodzica. Przede wszystkim jednak dzieci uczą się samoregulacji od wyregulowanych dorosłych.
Nowe badania rewolucjonizują obraz człowieka. Zdaniem naukowców bez dłoni nasz genialny mózg mógłby zatrzymać się na poziomie małpich przodków. Okazuje się, że dłoń jest narzędziem, które ukształtowało nasz umysł, nauczyło nas myśleć oraz mówić. Niewyspecjalizowana dłoń człowieka jest najlepszym rozwiązaniem ewolucyjnym, nie chodzi bowiem o wąską specjalizację, lecz o uniwersalność. Tylko człowiek potrafi wykonywać przy pomocy dłoni tak różne czynności, do jakich należą: pisanie, granie na instrumentach, przeprowadzanie operacji, robienie na drutach i wiele innych. Czym więc jest dłoń? Jak jest zbudowana? I dlaczego jest taka ważna?
Bardzo często do mojego gabinetu trafiają dzieci pełne lęku, wycofane, zestresowane. W takich warunkach terapia nie jest możliwa. Musimy popracować najpierw nad tym obszarem, aby móc przejść do właściwej terapii. Jak to zrobić?
Jednym z najczęstszych powodów zgłaszania się na diagnozę i terapię SI są „trudne” i nieakceptowalne zachowania dzieci. Działania rodziców i nauczycieli bardzo często są nieskuteczne. Jak więc wspierać wspólne wypracowywanie większych kompetencji radzenia sobie z emocjami u dzieci?
Zrozumienie zachowania dziecka i nowa perspektywa patrzenia na „trudne zachowania” może pomóc zupełnie inaczej spojrzeć na gotowość dziecka do terapii. Okazuje się bowiem, że u podstaw wielu nieakceptowalnych zachowań nie leży celowa zła wola, złośliwość dziecka czy jego kaprys, ale są one reakcją organizmu na stres. Jakie ma to znaczenia dla terapeuty? Olbrzymie. Bo widząc problemowe zachowanie dziecka – bieganie po gabinecie, ciągłe wstawanie z miejsca, fiksowanie się na jakiejś zabawce lub czynności, uciekanie od zadania, brak koncentracji na zadaniu, niesłuchanie, niepatrzenie na terapeutę – nie zastanawiamy się już, jak to przerwać, jak to zmienić, ale raczej – co nam to zachowanie mówi o dziecku. Odpowiedź na to pytanie dostarczy nam wskazówek, jak dalej postępować.
Być może jesteś na urlopie. Masz teraz chwilę dla siebie, czytasz ważne i wspierające Cię artykuły. Może wciągnęły Cię tak bardzo, że zapominasz o wodzie, a przecież Twój mózg pracuje i bardzo jej potrzebuje. Zrób przerwę, wypij kilka łyków wody, zwłaszcza jeśli jesteś na dworze, świeci słońce, a przed Tobą jeszcze wiele ciekawych stron. Jednym słowem – wspieraj siebie!
Czy dzieci zjawiające się na terapii mają tylko jedną trudność? Nie, bardzo często rodzice mówią o wielu sprawach, a jeszcze kolejne „wychodzą” po diagnozie. Mało tego, dzieci chodzą na terapię do wielu specjalistów lub/i do lekarzy różnych specjalności. Czasami też dziecku poprawia się w jednej dziedzinie, a pojawiają się inne trudności. Rodzice są i mają prawo być tym zmęczeni, a czy my, terapeuci, zastanawiamy się, jak te liczne terapie wpływają na same dzieci? Jak one się czują, odwiedzając kolejnych specjalistów? W końcu wiele z nich pyta: „Co ze mną jest nie tak?”. Często nie chcą już z nikim współpracować, bo same u siebie nie widzą efektów. Co wtedy?
Kilka lat temu, na (pierwszej chyba) Konferencji Integracji Sensorycznej w Warszawie jednym z prelegentów był fizjoterapeuta Paweł Zawitkowski. Trochę ze zdziwieniem słuchałam, jak mówił o tym, że w Polsce nadużywa się… terapii SI. Wtedy nie do końca się z nim zgadzałam, jednak jego słowa rezonowały i zostały ze mną do dziś. Zachęcam do wspólnego pochylenia się nad tym tematem.
Teoria poliwagalna w neuronaukowy sposób wyjaśnia nasze reakcje na niebezpieczeństwo i zagrożenie. Dzięki niej możemy zrozumieć, dlaczego reagujemy w taki, a nie inny sposób, skąd to się bierze, i podpowiada, jak możemy sobie z daną sytuacją poradzić, jak zadbać o układ nerwowy, aby osiągnąć stan spokoju, gotowości do nauki i kreatywność, a także z jakich ćwiczeń skorzystać.