Ostatnie lata przyniosły zmiany, które mają szansę poprawić sytuację osób o specjalnych potrzebach komunikacyjnych w Polsce. Termin „alternatywna i wspomagająca komunikacja” AAC (Augmentative and Alternative Communication) znany jest w środowiskach zajmujących się wspomaganiem rozwoju i terapią, zwłaszcza tam, gdzie w centrum zainteresowania są dzieci i młodzież pozostający w systemie edukacji. Odczarowano AAC na poziomie instytucjonalnym: nareszcie zaczęły obowiązywać zapisy prawne o konieczności stosowania AAC w przypadku trudności w komunikacji. Włączono AAC do podstaw programowych oraz do wytycznych w sprawie pomocy psychologiczno-pedagogicznej.
Dlaczego nie działa system wsparcia?
Widoczne są, choć dalece niedoskonałe, działania wspierające terapeutów i nauczycieli ze strony Minerstwa Edukacji Narodowej w postaci udostępnionych lub współfinansowanych materiałów edukacyjnych z zastosowaniem symboli.
Znacząco poprawiła się też dostępność i popularność narzędzi służących komunikacji. Ożywiły się środowiska terapeutów i rodziców osób niemówiących, internet pełen jest materiałów używanych w nauce komunikowania się, a także osobistych doniesień, pytań i porad. Entuzjazm, jaki budzą sukcesy poszczególnych użytkowników, udziela się i jest wielką siłą dla innych!
Niestety, nie jest wystarczający, by profesjonalnie prowadzić interwencję wobec osób potrzebujących AAC. Powielanie tych samych rozwiązań w przypadku różnych użytkowników w większości przypadków bywa nieskuteczne. Terapeuci i nauczyciele nierzadko mają trudności w ocenie udostępnionych materiałów. Brakuje tradycji stosowania AAC w sposób systemowy w placówkach specjalnych, o integracyjnych, czy ogólnodostępnych nie wspominając.
Ciągle nie ma standardów ani kompletnej ścieżki kształcenia profesjonalistów. Na studiach, jeśli w ogóle studenci uczą się o AAC – na ogół dowiadują się o zasobach (rodzajach znaków, ewentualnie rodzajach urządzeń czy oprogramowania), w najlepszym wypadku mogą obejrzeć kilka nagrań z przebiegu interwencji lub używania AAC w życiu codziennym. Brakuje nauczania podejścia metodycznego. Pojawia się na nielicznych dostępnych komercyjnie szkoleniach, jednak często – wycinkowo, bez zarysowania szerszej perspektywy, co prowadzi do podejmowania błędnych decyzji terapeutycznych, a w konsekwencji do straty cennego czasu i zapału. Uderzający jest dla mnie przykład 5-letniej dziewczynki z poważną niepełnosprawnością ruchową, która od dwóch lat uczona jest procedury PECS, mimo że nie ma trudności z intencją komunikacyjną i prawie w ogóle nie ma możliwości kontroli rąk, wskazywania, ani podawania. Terapeutka, jakkolwiek pełna zaangażowania, za co należy ją pochwalić, nie wiedziała, że istnieją inne sposoby korzystania ze znaków, jak skanowanie, wskazywanie wzrokiem, czy kodowanie.
W poszukiwaniu drogow
...Pozostałe 90% treści dostępne jest tylko dla Prenumeratorów
- 6 wydań magazynu "Terapia Specjalna"
- Dostęp do wszystkich artykułów w wersji online
- ...i wiele więcej!