Niepełnosprawność sprzężona u dzieci wiąże się z występowaniem więcej niż jednej istotnej dysfunkcji, co znacząco utrudnia proces terapeutyczny. Wymaga on zastosowania metod kompleksowych i wielopłaszczyznowych, uwzględniając zarówno komponenty ruchowe, sensoryczne, jak i poznawcze. W ostatnich latach rośnie zainteresowanie metodami neuromodulacyjnymi, w tym zastosowaniem aplikatorów wieloigłowych jako wsparcia terapii sensomotorycznej i integracyjnej.
Dział: Okiem specjalisty
W swoich poprzednich artykułach opisywałem pracę z osobami w spektrum autyzmu. Praca z podopiecznymi jest bardzo ciekawa i często nieprzewidywalna, zaskakująca. Mam kontakt z osobami z różnego rodzaju niepełnosprawnościami, w różnym wieku, jednak najliczniejszą grupę moich podopiecznych stanowią osoby młode. W związku z tym, że autyzm był przeze mnie już przedstawiany (na ten temat jest w ogóle bardzo dużo różnego rodzaju opracowań naukowych), w tym artykule nie będę już opisywał tego zaburzenia. Skupię się tu na czymś zupełnie innym.
Obserwacja kliniczna jest jednym z najważniejszych narzędzi diagnostycznych pozwalających nam ocenić umiejętności dziecka i stopień zaburzeń integracji sensorycznej. Próby kliniczne powinny być wykorzystywane od czwartego roku życia. W przypadku nieco młodszych dzieci niektóre z nich można również wprowadzić w czasie obserwacji, z jednoczesnym założeniem, że jakość ich wykonania może być nieco słabsza niż u dzieci starszych.
Osoby z zespołem wad wrodzonych stanowią coraz częstszą grupę pacjentów trafiających pod opiekę specjalistów. Mimo iż zarówno świadomość jest większa, jak i diagnostyka bardziej zróżnicowana oraz unowocześniona, to zespoły genetyczne oraz diagnostyka dysmorfologiczna są „Kopciuszkiem” współczesnej genetyki. Powstają bowiem wady genetyczne, które nie zostały jeszcze opisane w literaturze, będące dla lekarzy, specjalistów, rodziców i przede wszystkich osób nią dotkniętych bardzo dużym wyzwaniem, pod różnymi względami. Stosunkowo mało zbadana wiedza na temat danego zespołu jest czynnikiem negatywnym, by wdrożyć zwielokrotnioną szybką interwencję terapeutyczną i medyczną. Niezmiernie ważne jest, aby dzielić się wiedzą i doświadczeniem dotyczącymi chorób rzadkich. To pozwala stworzyć grupę porównawczą, znaleźć cechy wspólne i wytyczne do podstawowych założeń planu terapeutycznego.
Zrozumienie zachowania dziecka i nowa perspektywa patrzenia na „trudne zachowania” może pomóc zupełnie inaczej spojrzeć na gotowość dziecka do terapii. Okazuje się bowiem, że u podstaw wielu nieakceptowalnych zachowań nie leży celowa zła wola, złośliwość dziecka czy jego kaprys, ale są one reakcją organizmu na stres. Jakie ma to znaczenia dla terapeuty? Olbrzymie. Bo widząc problemowe zachowanie dziecka – bieganie po gabinecie, ciągłe wstawanie z miejsca, fiksowanie się na jakiejś zabawce lub czynności, uciekanie od zadania, brak koncentracji na zadaniu, niesłuchanie, niepatrzenie na terapeutę – nie zastanawiamy się już, jak to przerwać, jak to zmienić, ale raczej – co nam to zachowanie mówi o dziecku. Odpowiedź na to pytanie dostarczy nam wskazówek, jak dalej postępować.
Wykorzystanie treningu sztuk walki w radzeniu sobie z emocjami to trudne zagadnienie. Jest tym bardziej skomplikowane, że sam temat emocji i radzenia sobie z nimi jest bardzo złożony. Przecież każdy z nas, dorosłych, ukształtowanych ludzi, pedagogów, nauczycieli, rodziców wie, jak bardzo emocje mogą wyprowadzić nas z równowagi. Skoro emocje mogą nad nami zapanować, to łatwo wyobrazić sobie, jakim dużym problemem może być ich opanowanie dla dziecka, młodego człowieka w okresie dojrzewania czy osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Można sobie w tym miejscu zadać pytanie, w jaki sposób trening sztuk walki może pomóc w radzeniu sobie z emocjami. Tym zagadnieniem zajmę się w poniższym artykule.
Sprawność fizyczna jest niezwykle istotna, jeśli zależy nam na prowadzeniu zdrowego, higienicznego trybu życia. W poprzednim artykule dotyczącym aktywności fizycznej osób z niepełnosprawnością wspomniałem, że oddzielny artykuł poświęcę sprawności fizycznej osób z zespołem Downa. Moje pierwsze spotkanie z dziećmi reprezentującymi tę grupę było dla mnie dużym zaskoczeniem. Miałem przed sobą grupkę dzieci z nadwagą, a nawet otyłością, jednak poziom ich gibkości oraz siła zrobiły na mnie duże wrażenie. Na wstępie należy zauważyć, że dzieci z zespołem Downa mogą należeć do jednej z dwóch grup: grupy osób sprawnych, chętnie podejmujących wysiłek fizyczny lub do grupy osób unikających ruchu, ale lubiących zadania wymagające skupienia uwagi.
Układ przedsionkowy to jeden z najważniejszych układów wpływających na funkcjonowanie człowieka. Jego stymulacja jest niezbędna zwłaszcza w sytuacji, kiedy dziecko ma trudności z akceptowaniem różnych rodzajów ruchu. Tego typu aktywności wpływają pozytywnie na wzmocnienie napięcia mięśniowego, poprawiają koordynację, panowanie nad ciałem oraz planowanie ruchu. Konieczne jest więc uwzględnianie tego typu ćwiczeń w trakcie prowadzonej z dzieckiem terapii. Trzeba mieć świadomość, że sala terapeutyczna powinna być wyposażona w takie sprzęty, jak drabinka, drążek czy ławeczka gimnastyczna. Pozwoli to na urozmaicenie prowadzonych zajęć i da dziecku szansę na budowanie nowych doświadczeń przedsionkowych.
Czy dzieci zjawiające się na terapii mają tylko jedną trudność? Nie, bardzo często rodzice mówią o wielu sprawach, a jeszcze kolejne „wychodzą” po diagnozie. Mało tego, dzieci chodzą na terapię do wielu specjalistów lub/i do lekarzy różnych specjalności. Czasami też dziecku poprawia się w jednej dziedzinie, a pojawiają się inne trudności. Rodzice są i mają prawo być tym zmęczeni, a czy my, terapeuci, zastanawiamy się, jak te liczne terapie wpływają na same dzieci? Jak one się czują, odwiedzając kolejnych specjalistów? W końcu wiele z nich pyta: „Co ze mną jest nie tak?”. Często nie chcą już z nikim współpracować, bo same u siebie nie widzą efektów. Co wtedy?
Dawno temu, podczas jednego ze szkoleń prowadzonego przez amerykańskiego terapeutę pracującego z dziećmi ze spektrum autyzmu, usłyszałam słowa: „Happiness is a choice…”. Pamiętam, że pomyślałam wtedy: „Czy to naprawdę jest takie proste? Szczęście jest wyborem?”. Pod koniec dnia szkoleniowego postanowiłam, że zapamiętam te słowa na zawsze. I tak rzeczywiście się stało. To konkretne szkolenie skierowało mój rozwój zawodowy w nurt podejścia niedyrektywnego, terapii relacyjnej, przyjmowania perspektywy dziecka. Przyznaję, że w nurcie tym tkwię do dziś i jest mi w nim bardzo dobrze. Jak to osiągnąć?
Stres jest fizyczną i psychiczną odpowiedzią organizmu na działanie różnorodnych wyzwań środowiska, które nazywamy stresorami. Czy tego chcemy, czy nie, stres jest towarzyszem naszej codzienności. Jednak rzadko zastanawiamy się nad procesami, które zachodzą w naszym organizmie w sytuacji stresowej i nad tym, jak procesy te wpływają na nasze reakcje i zachowanie. Jestem przekonana, że poznanie i zrozumienie tych procesów pozwoli nam bardziej adekwatnie reagować w wielu sytuacjach.